CHRUPIĄCE KALAFIOROWE KATSU

Ale senny dzień dzisiaj. Przez ten home office i zupełnie inną organizacje dnia śpię po 9 h i zaczynam z niczym się nie wyrabiać. Dzisiaj w końcu postanowiłam przetestować kolejny przepis z książki WEGE Jamie Oliviera, któremu w każdym poście wyznaję miłość i po dzisiejszym daniu miłość nadal podtrzymuję 💕 Przepis jak zwykle delikatnie zmodyfikowany noi nie miałam garam masali (wyszła zwykle mam) i kolendry (też muszę się zaopatrzyć bo w daniu jak dla mnie robi różnicę). Jak zrobię ponownie to edytuje przepis i napiszę jak wrażenia 😉

SKŁADNIKI:
  • duży kalafior
  • 2 papryczki chili (ja miałam suszone małe więc dodałam takie)
  • 3 limonki (niestety miałam tylko cytrynę i też wyszło za*ebiście)
  • 150g mąki
  • 3-5 dużych jajek
  • 200g bułki tartej
  • 1 cebula
  • 4 ząbki czosnku
  • kawałek imbiru (5 cm)
  • 1 marchewka
  • 1 pęczek świeżej kolendry (mi się skończyła)
  • oliwa z oliwek
  • 1 czubata łyżeczka garam masali (skończyła mi się)
  • 1 łyżeczka mielonej kurkumy
  • 3 kopiate łyżeczki chutney z mango
  • ryż
WYKONANIE:

Noi teraz zaczyna się dopiero zabawa!
Radzę zacząć od krojenia kalafiora na około 2,5 cm (większe i mniejsze kawałki też były spoko). Kalafiora mocno posypujemy solą żeby oddał swój własny sok i pomiędzy czasie kroimy papryczki, ścieramy skórkę z cytryny i wyciskamy sok - niech sobie mikstura stoi. 
Przygotujcie sobie teraz 3 miski jedną z mąką, drugą z bułką tartą i trzecią z roztrzepanymi jajkiem i blachę na której połóżcie sobie papier śniadaniowy wysmarowany oliwą i jedziemy 😈 Maczamy każdy kawałek najpierw w mące, potem w jajku i na końcu w bułce (dokładnie wszędzie dociskając) i kładziemy na przygotowanej blasze. Jeśli chcecie możecie zacząć nagrzewać piekarnik na 180 st ale ja z całym panierowaniem bawiłam się dobre 20 minut (zależy jakiego macie kalafiora 😉). Całość pieczemy 45 minut grzanie góra/dół. W oryginale było żeby obrócić kalafiora ja jednak położyłam go tak, że opiekło mi go bez obracania.
W tym czasie obieramy cebulę, marchewkę, czosnek, imbir w małą kostkę (jeśli będziecie mieć kolendrę skrójcie też do reszty łodyżki). Wszystko razem smażymy na oliwie z oliwek około 15 minut. Do całości dodajemy powoli 50 g mąki, chutney i wodę ale na tyle żeby konsystencja była na wpół gęsta (ja jej dałam za dużo i musiałam się dłużej "bawić"). Skosztujcie ile potrzebujecie soli i pieprzu i doprawcie wedle uznania.
Ja podałam tak jak w oryginale z ryżem, sama jadłam tylko z sosem. Wyszło tego na prawdę sporo i zostanie Wam na następny dzień. Sos z chili użyłam do delikatnego pokropienia kalafiora i nadało to fenomenalnej ostrości (to co zostało wmieszałam do sosu będzie na jutro). Wrzucam Wam zdjęcie ile tego wyszło 👀





Komentarze

Popularne posty